Te meble są poszukiwane przez kolekcjonerów. Sprawdź, czy masz je w domu. Może trzymasz w piwnicy lub na strychu prawdziwe skarby! Te stare meble z czasów PRL-u są warte fortunę. Masz je w

18-12-2010 12:48 #1 WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania 18-12-2010 13:04 #2 REKORDZISTA FORUM (10 tysięcy postów!) Wesoły wątek niewątpliwie. Ileż tu pomysłow sie lęgnie... Ja tylko napiszę byś wziął pod uwagę fakt że pieniądze chowane po kątach mogą z tych kątów wyparować albo zostać bezwiednie zniszczone przez kogoś kto nie ma o nich pojęcia. Bank to zdecydowanie najbezpieczniejsze miejsce. Jak boisz się że ktoś ci te pieniądze z banku zwinie to umieść je na koncie z dostępem tylko z banku (nie z Internetu czy telefonicznie) bez karty kredytowej i orócz autoryzacji dowodem i podpisem załóż na nie również hasło. Jak się go nauczysz na pamięć (nigdzie nie zapiszesz) to praktycznie nie ma szansy by ktoś twoje pieniądze ruszył. Andrzej Friszke: Tyle historia. Warto się ku niej zwracać, by wyciągać wnioski. Na przykład gdy jedna partia jest ważniejsza od instytucji państwa, a stanowisko partyjne jest ważniejsze niż stanowiska państwowe. Wódz partii może wszystko, a partia zrobi wszystko, żeby on był zadowolony. Można mieć wolną ekonomię, a w kategoriach narracji o tym, kto zasługuje na miano obywatela i prawdziwego Polaka, cofnąć się w przeszłość. 18-12-2010 13:47 #3 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) 18-12-2010 15:56 #4 Schowek będzie super, podaj jeszcze swój adres. ewentualnie ja też je mogę przechować. Ostatnio edytowane przez kamykkamyk2 ; 18-12-2010 o 16:26 18-12-2010 16:39 #5 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) 18-12-2010 16:48 #6 DOMOWNIK FORUM (min. 500) 18-12-2010 17:28 #7 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) kup ta ziemie teraz i po klopocie A jak zostanie to materialy na budowe przyszlego domu - poczekaja w hurtowni Jesli jednak nadal zostanie cos to proponuje nowe auto aby ladnie sie prezentowalo na podjezdzie nowego domu Gdyby jednak sie zdazylo iz nadal cos zostalo to znajdz sobie zone - ona na bank sobie z nadwyzka poradzi Praktycznie skonczony lecz ....zaczynam nowy MGprojekt - Pod Debem - skonczony Archon - rezydencja w nerterach 2 - faza startowa 18-12-2010 19:45 #8 OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... ja mam taki pomysł na złote monety wywiercić dziury w ścianach o odpowiedniej średnicy, napchać monet i zalepić tynkiem ... 18-12-2010 20:17 #9 DOMOWNIK FORUM (min. 500) 18-12-2010 21:05 #10 19-12-2010 07:41 #11 jeżeli pyta na serio to proponuję w tyłek , 19-12-2010 11:56 #12 Nic nie jest takie, jakim się wydaje! 19-12-2010 19:31 #13 dajcie sobie spokój - pewnie chłopak siedział parę lat za granicą i pracował nielegalnie - teraz tych pieniędzy nie wpłaci na konto - bo zaraz urząd skarbowy się przyczepi. Druga sprawa że tak samo może się przyczepić jak zacznie budować - ale tutaj już jest łatwiej się wyłgać. 20-12-2010 12:26 #14 DOMOWNIK FORUM (min. 500) Jakby US nie miały co robić i śledzić czy ktoś sobie nie wpłacił no konto paru marnych setek. A ja Eustachemu proponuję niezawodny schowek, z powodzeniem sprawdzony od wielu lat. Niech sobie tę kasę schowa w biustonoszu! A jak ktoś mu tam będzie pchać paluchy, to z miejsca lać po łapskach... 20-12-2010 14:48 #15 obyś się nie zdziwił z tym US - wszystko kontrolują - stan twojego konta bankowego - także. Jak się dobrze orientuje - to wyższe stany kont, wysokie kwoty przelewów itp - są wysyłane do paru instytucji (np działania przeciw praniu brudnych pieniędzy itp). 20-12-2010 14:55 #16 WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania 20-12-2010 15:00 #17 OLIMP FORUM - oświecona góra rankingu... 20-12-2010 15:18 #18 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) skarb zatopiony w muszli klozetowej ;> 20-12-2010 15:33 #19 Do skarpety takiej noszonej tydzień czasu takiej co jest sztywna. Nikt nie ruszy. Nic nie jest takie, jakim się wydaje! 20-12-2010 19:31 #20 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Bardzo rozsadny temat , szkoda tylko , ze wszyscy odpowiadajacy na ten temat to budujacy sie ludzie zapewne "biorcy" czyli "kredytobiorcy" i nie majacy nic do odlozenia na czarna jest zreszta z 75 % Polakow - nic nie odkladaja. Ale do rzeczy : schowek domowy jest konieczny nie tylko na pieniadze ale i na wazne dokumenty, bizuterie , itd. Schowek taki powinien byc odporny na zalanie woda i wytrzymac pozar nie mowiac o pospolitym wlamaniu pod nieobecnosc albo wlamaniu przy obecnosci wlascicieli. Wlamanie przy obecnosci wlascicieli jest specyficzne bo tym zajmuja sie specjalisci wsrod ktorych nastepuje podzial zadan : jeden sprawca siedzi sobie spokojnie i obserwuje reakcje wlascicieli a reszta stawia dom na glowie az do momentu kiedy wlasciciele zaczna sie w pewnym miejscu niepokoic i wtedy juz wszystko wiec trzeba tez ten aspekt uwzglednic. A wiec napewno powyzej najwyzszego stanu wody - tym napewno sciany nosne sa dobre do wykucia schowka na dobra pancerna kasete przeciwogniowa Dostep do tej kasety powinien byc dobrze zamaskowany i ewentualnie utrudniony. Dalej nie bede podpowiadal ale tu jest duze pole do popisu. Dla fanatykow powierzajacych swoje skarby w banku powiem tylko ze wygladaja bardzo nieciekawie jesli akurat w banku zabraknie pradu albo zepsuja sie komputery albo cos tam wybuchnie.. IDEALY SA JAK GWIAZDY - NIGDY NIE MOZNA ICH DOSIEGNAC. JEDNAK ZAWSZE MOZNA SIE WEDLUG NICH ORIENTOWAC W ZYCIU. Tagi dla tego tematu Uprawnienia Nie możesz zakładać nowych tematów Nie możesz pisać wiadomości Nie możesz dodawać załączników Nie możesz edytować swoich postów BB Code jest aktywny(e) Emotikony są aktywny(e) [IMG] kod jest aktywny(e) [VIDEO] code is aktywny(e) HTML kod jest wyłączony Zasady na forum

WPHUB. 23.11.2021 10:18. Złotówka warta 700 zł. Zanim wydasz, obejrzyj monetę z każdej strony. 22. Dziennikarz "Faktu" wręczył dziecku złotówkę na cukierki na wagę w osiedlowym sklepiku. Nie przypuszczał, że dzięki temu odkryje faktyczną wartość monety. Okazało się, że na internetowej aukcji jest ona warta… 700 zł. Wakacje w pełni, a wraz z nimi wyjazdy. Barwne wspomnienia zostają z nami na długie lata. Zwłaszcza jeśli umieszczono je w kronice. My po ponad 50 latach sięgamy do tej spisanej przez harcerzy z Lipnicy. „Gdy żołądki piszczą, flaki się niszczą” - napisali w niej druhowie. Czy po tak długim czasie ich przygody różnią się od tych przeżywanych przez obecnych harcerzy? HARCERSKA KRONIKA Drużyna harcerska w Lipnicy powstała już w 1956 r. Kronika, do której zaglądamy, pochodzi z 1967 r. Założono ją przy okazji powstania nowego budynku szkolnego, tzw. tysiąclatki. Dziś po latach to kapitalne źródło wiedzy dotyczące harcerskich przygód. Poza bowiem tradycyjnymi wydarzeniami z życia drużyny, w kronice opisano konkretne harcerskie rajdy. I to z jakimi szczegółami! Czy to jednak dla współczesnych harcerzy coś niezwykłego? O to pytam Patryka Gniotę, Michała Malaka i Marcina Rolbieckiego, druhów z 4 Bytowskiej Drużyny Harcerskiej „Źródło”. - Dziś nie prowadzimy papierowej kroniki, ale o różnych wydarzeniach z życia naszej drużyny informujemy na facebookowym profilu - mówi M. Rolbiecki, który jest za niego odpowiedzialny. „Na uroczystym ognisku nad Lipionkiem harcerze przyjęli w swe szeregi nowych członków - 12, którzy zanim ustawili się w szeregach harcerskich, musieli pomalować sobie wąsy i brodę węglami z ogniska” - czytamy we wpisie z r. w lipnickiej kronice. W Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, do którego należą chłopcy, wygląda to nieco inaczej. Najpierw jest „barwowanie”, czyli przyjęcie chętnej osoby do drużyny, a następnie przypięcie krzyża harcerskiego, a tym samym włączenie do grona druhów. - Pamiętam swoje „barwowanie”. Miałem wówczas 10 lat. Obudzono mnie w środku nocy, o niczym nie informując, i zaprowadzono w głąb lasu, gdzie przy płonącym ognisku uroczyście zawiązano mi chustę - mówi P. Gniota. - U mnie wyglądało to podobnie. Dopowiem jednak, że wielu na „barwowanie” trochę się naczekało i to nie dlatego, że próba trwała tak długo. Gdy ich w nocy budzono, zmęczeni odpowiadali, że nigdzie nie wstają - mówi M. Malak. WALKA ŚPIWORÓW „Jedziemy autobusem. Jest noc. Trochę śpiewamy. Pod Włocławkiem psuje się koło. W lasku robimy sobie śniadanie. Rano jedziemy dalej. Godz. 11 21 czerwca jesteśmy w Bydgoszczy. O godz. 13 ma być po nas furgon z Funki. Idziemy na lody. Andrzej z Konradem zostają przy plecakach w komendzie chorągwi na podwórzu. Wracamy o godz. 13. Andrzej i Konrad śpią jak zabici” - czytamy w relacji z powrotu z obozu w Poroninie. Pytanie o ciszę nocną i pilnowanie rzeczy wywołuje uśmiech na twarzy chłopców. - Wiele się podczas niej dzieje - mówią zgodnie. - Pamiętam, gdy jeden z kolegów obudził się w nocy, zobaczył walczące dziwne kształty. Okazało się, że koledzy zapięci w śpiwory zrobili sobie zapasy - opowiada M. Malak. - W nocy do pilnowania rzeczy w obozie wystawiamy warty. Często kadra, by sprawdzić ich czujność, ubiera strój maskujący i stara się zabrać jak najwięcej rzeczy. Później przynosimy je wartownikom - mówi M. Rolbiecki. Dużo częściej jednak podchodzi się i sprawdza inne drużyny. Gdy ich warta nie jest zbyt czujna, podbiera się z ich obozu po jednym bucie, chusty lub inne fanty. Plamą na harcerskim honorze jest utrata drużynowego proporca. - Zdarzyło się nam go stracić. Jeden z kolegów nie dość, że zostawił go na widoku, to dodatkowo bez opieki podczas apelu - opowiada M. Malak. „Skradzione” rzeczy należy odkupić. „Walutą” najczęściej są słodycze. Te stają się tym cenniejsze, im dłużej trwa obóz. Innym razem należy zebrać jagody czy wykupić się pomocą w różnych pracach. By do kradzieży nie doszło, harcerze starają się zabezpieczyć swój namiot. - Przybijaliśmy do ziemi poły namiotu, by nikt nie mógł się dostać do środka - mówi M. Rolbiecki. MASŁO I KRZESŁO, CZYLI HARCERSKIE HARCE Specyfiką harcerzy z ZHR jest budowanie od podstaw swojego obozu. Na miejscu mają do dyspozycji jedynie leśną polanę. - Drewno sporo podrożało, więc ostatnio zdecydowaliśmy się pozyskać je samodzielnie. Poszliśmy wyrabiać je po przecince, następnie samodzielnie zwoziliśmy i z niego zbudowaliśmy obozowisko - mówi M. Rolbiecki. Na początku dla wielu młodych druhów to nie lada wyzwanie. Z czasem wprawiają się i stawianie np. pryczy nie stanowi już dla nich problemu. „Po posiłku pani B. oprowadza nas po wsi i opowiada historię wsi (bardzo ciekawie). W drodze zastaje nas deszcz chronimy się w kościele, Jurek, Konrad, Andrzej i Czechu chowają rowery przed deszczem (szkoda kocy)” - czytamy w relacji z jednej z wycieczek. - My także poznajemy okolicę, w której akurat jesteśmy. W tym celu wysyłamy drużynę harcerzy na zwiad. Ich cel to zaznajomienie się z historią miejsca naszego obozu, a następnie podzielenie się z resztą uczestników - mówi M. Rolbiecki, dodając: - Myślę jednak, że dużo częściej wszyscy wspominają harce. Harce to zadania, które indywidualnie dobiera się dla każdego harcerza. Mają być dla niego wyzwaniem, a jednocześnie rozwijać. - Jeden z moich polegał na pomocy 5 harcerzom w wypełnieniu ich zadań, ale tak, by się o tym nie dowiedzieli. Początkowo zupełnie mi to nie wychodziło, ale ostatecznie się udało - mówi M. Malak. - Pamiętam, że moim pierwszym harcem, było zrobienie krzesła. A ja wówczas pierwszy raz w życiu młotek trzymałem w ręku. No i wyszło mi krzesło, które miało 2 i pół nogi - śmieje się P. Gniota. Są i inne. Ktoś musiał przygotować posiłek, mając za składniki jedynie dary lasu, inny przygotowywał linę z tego, co znalazł w lesie, wystarczająco mocną, by utrzymała pojemnik z wodą. Często pojawia się też to, by przyjść do obozu w innym ubraniu, niż się z niego wyszło. Należy o nie poprosić kogoś z miejscowości. Swój pierwszy harc wspomina także M. Rolbiecki. - Miałem samodzielnie zrobić masło. I tyle, nic więcej, żadnej instrukcji - wspomina, dodając: - Muszę się przyznać, że poszedłem wówczas na skróty i zadzwoniłem do mamy. Na szczęście wiedziała. Dalej wcale łatwiej nie było. - Wiedziałem, że muszę zdobyć śmietanę. Niestety, obozowaliśmy wówczas w pobliżu niewielkiej miejscowości i wszyscy gospodarze byli na pogrzebie, który akurat się odbywał. Ostatecznie udało mi się zdobyć słoik, a śmietanę kupiłem w sklepie. Idąc do obozu, a było to kilka kilometrów, ubijałem ją i się udało - opowiada M. Rolbiecki, przypominając sobie jeszcze jeden z harców. - Jako młody harcerz byłem bardzo nieśmiały. Dostałem więc zadanie, by pójść do wioski, narysować jednego z mieszkańców i wręczyć mu mój rysunek. Zupełnie nie mam zdolności plastycznych i portret wyszedł bardziej jak karykatura, ale mieszkaniec się nie obraził - opowiada M. Rolbiecki. ALTERNATYWY NIE MA, ZJEŚĆ TRZEBA „Jedziemy dalej. (...) Wjeżdżamy przed gospodę w Swornegacach, chcemy zjeść obiad - nie ma, będzie od jutra. Szkoda żołądki piszczą, flaki się niszczą. W szkole Ula rozpala kuchenkę i nastawia herbatę. (...) W małym korytarzu na maglu i stoliczku kroimy chleb, obkładamy margaryną, konserwami, pasztetową, serem, dżemem. Starsza pani przynosi wiadro herbaty i zasiadamy do kolacji na stojąco” - czytamy w lipnickiej kronice o harcerskim jadłospisie. Dziś wygląda to podobnie. Do przygotowania posiłków zostaje wyznaczona grupa osób, która robi to pod okiem bardziej doświadczonego harcerza. Ale to nie zawsze gwarantuje sukces. - Czasem ktoś zapomni o soli, a jak już użyje, to nie zawsze w odpowiednich proporcjach - opowiadają chłopcy. W harcerskiej kuchni najczęściej króluje kurczak lub mielone, a do tego kasza bądź ryż. Bywa jednak, że otrzymują losowe składniki i z nich muszą przyrządzić posiłek. - Pamiętam, że wówczas połączyliśmy się z innym zastępem i przygotowaliśmy kurczaka z kaszą i papryką, a do tego były jeszcze klopsiki - mówi P. Gniota. Choć chłopcy gotują także na zbiórkach, wiec nie jest to dla nich nowość, zdarzają się wpadki. - Kiedyś coś nam nie wyszło i jedliśmy ryż z ogórkami kiszonymi - wspomina M. Rolbiecki. Innym z harcerski pomysłów był ryż z makaronem i do tego kurczak. - Pamiętam, matko, to tak nie wyszło - mówi M. Malak. - Ale zostało zjedzone - dodaje P. Gniota. - Bo nie mieliśmy innej alternatywy... - jeszcze dziś krzywi się na samo wspomnienie M. Malak. Zdarza się, że przez harcerstwo gotowaniem interesują się bardziej. - Nauczyłem się tego właśnie w harcerstwie. Później, by zdobyć kolejny stopień w strukturach ZHR, w ramach próby, postanowiłem, że przez rok raz w tygodniu będę gotował obiad dla całej rodziny. Teraz też od czasu do czasu gotuję - mówi M. Rolbiecki. Wracając z jednego z obozów, lipniccy harcerze w swojej kronice zanotowali: „Wkrótce jest autobus. Pakujemy się. Wysiadamy w Chojnicach i nikogo z furgonem nie ma na stacji. Zbieramy resztę pieniędzy: Andrzej ma na przejazd do Lipnicy. Ula zachowała 100 zł. Starczy dla nas na bilety. Wsiadamy i szczęśliwi, że już wkrótce będziemy w domu. Basi chce się bardzo spać. Zaczynamy śpiewać. Sen odchodzi. Już Lipnica. A jednak chciałoby się tę przygodę przeżyć jeszcze raz - koniec wielkich wrażeń”. A jakie wrażenia i wspomnienia przywożą z obozów współcześni druhowie? - Jest ich tyle, że trudno z marszu podać jakieś konkretne. Czasami ktoś rzuci słowo kluczowe i wówczas pamięć się uruchamia - mówią harcerze. Jednym z nich jest „ulewa”. Przypomina ono o ewakuacji dziewczęcego obozu. Dość niefortunnie na miejsce jego rozbicia wybrały zagłębienie w terenie. Gdy spadł rzęsisty deszcz, w pewnym momencie zaczęło je zalewać. - Pobiegliśmy na ratunek. Brodząc po kostki, a nawet kolana w wodzie wynosiliśmy rzeczy, budowaliśmy zapory z worków z piaskiem - wspominają chłopcy, którzy jednocześnie przypominają sobie swoją ewakuację. - Wody się nie boimy, ale wiatru już tak. Miesiąc przed pamiętną nawałnicą z 2017 r. obozowaliśmy w lesie. Po jej przejściu okazało się, że został całkowicie zniszczony. Na szczęście nas już tam nie było - mówi M. Rolbiecki, dodając: - Dla kadry każdy mocniejszy podmuch to stresująca chwila. Pechowy dla nas był zwłaszcza ostatni obóz, gdy aż trzykrotnie się ewakuowaliśmy. - Pamiętam, wówczas piorun uderzył blisko naszego obozowiska. Poczuliśmy, jak ziemia zadrżała - mówi P. Gniota. Na szczęście po powrocie okazało się, że poza kilkoma zarwanymi pod naporem wody namiotami, przechodząca burza żadnych szkód nie wyrządziła. GDZIE TE KLUCZYKI OD CZOŁGU? Innym ze wspomnień, o którym żywo rozmawiają chłopcy, to zamiana kadr. Na jeden dzień dziewczęta przejęły pieczę nad chłopcami i odwrotnie. - Chcieliśmy nadać „męskiego” charakteru żeńskiemu obozowi. Pozbieraliśmy więc wszystkie noże i powbijaliśmy im w słupki, z których zbudowana była kwatera kadry - mówi M. Rolbiecki. Dziewczęta nie pozostały im dłużne i ich obóz ozdobiły niebieskimi kwiatami. Pamiętna była także pobudka. - U nas zawsze wygląda to w ten sposób, że słyszymy głośny okrzyk: „Obóz, pobudka, pobudka, wstawać” - mówi P. Gniota. Tymczasem dziewczyny budzą się, grając na gitarze. - Pamiętam, że gdy usłyszałem grę, będąc jeszcze w półśnie, pomyślałem sobie: „No, kto normalny gra o tak wczesnej porze? Dajcie pospać” - wspomina M. Malak. - No, a my krzyknęliśmy dziewczynom, nawet głośniej niż chłopcom - śmieje się M. Rolbiecki. Zamiana miała też i dobre strony. W męskim obozie obowiązkowym elementem porannego wstawania jest przebieżka. A dziewczyny mają tylko rozciąganie. - Nie ukrywam, że z satysfakcją patrzyliśmy, jak biegają wokół obozu - śmieje się M. Malak. Ten dzień to także zamiana zajęć. Chłopcy uczyli się składania koszul i spodni, wiązania krawatów. Dziewczyny miały w większości zajęcia sportowe, a także harce wzorowane na tych, które mieli chłopcy, czyli np. wykonywanie różnych przedmiotów z drewna, np. krzesła. W pamięci utkwiła im także wielka wodna bitwa. Jak to zwykle bywa, wszystko zaczęło się niewinnie. W tym przypadku od jednego balonika napełnionego wodą. Po chwili oblewał się już cały obóz, a do harcerzy przyłączyła się także kadra. Uśmiech na twarzy harcerzy z ZHR wywołuje zabawa, którą nazwali „kluczyki od czołgu”. Uczestniczą w niej zazwyczaj najmłodsi harcerze. Ich starsi koledzy czekają, aż przysną i wówczas budzą ich, pytając, gdzie schowali kluczyki od czołgu, które dostali. - Chyba nie ma harcerza, który wyrwany ze snu, nie zacząłby gorączkowo przeszukiwać swoich rzeczy w poszukiwaniu wspomnianych kluczyków - śmieją się chłopcy. Kornika harcerska z Lipnicy, do której sięgamy, kończy się na roku 1981 r. Tymczasem harcerze z ZHR wyjechali na kolejny obóz. Tym razem do miejscowości Piaski, leżącej na Mierzei Wiślanej. Jakie wspomnienia tym razem przywiozą? Są produkty, na które Polacy są gotowi poczekać, aż będą w promocji, zamiast kupować je w standardowej cenie. Są to przede wszystkim odzież i obuwie (76%), produkty RTV i AGD czy usługi związane z wakacjami i odpoczynkiem (74% każde), wyposażenie domu czy artykuły sportowe (po 69%). To zaskakujące, że nowy ład świata finansowego jest montowany z tak nikłym udziałem naszego kraju. Na konferencji grupy G20 (19 największych graczy w globalnej gospodarce + Unia Europejska), która 15 listopada odbędzie się w Waszyngtonie, zabraknie delegatów z Polski. Nasz kraj będzie reprezentowany przez delegację Unijną, choć samodzielnie będą tam przedstawiciele Włoch, Francji i Niemiec. Trudno – G20 to grupa zamknięta i nie wypada się tam wpraszać, skoro formalnie do niej nie należymy. Ale szerszy problem jest taki, że nasz głos w sprawie globalnego kryzysu finansowego w ogóle jest słabo słyszalny. Na unijnym szczycie poświęconym kryzysowi znacznie ważniejsze było to, który z naszych przywódców dotrze jakim samolotem i gdzie usiądzie, niż co powie. A nie powiedzieliśmy niestety nic ważnego. Na zaczynającym się dziś w Brukseli kolejnym szczycie nasz przedstawiciel, prezydent Lech Kaczyński, też prawdopodobnie nie zabłyśnie. Za mało mówimy na świecie o tym, że nasza gospodarka w tych trudnych czasach wciąż sobie radzi (ciągniemy statystyki wzrostu dla całej Unii), a nasz system bankowy okazał się być dotąd odporny na zawirowania na światowych rynkach. Będziemy też uczestniczyć finansowo w wyciąganiu Islandii z finansowej zapaści. Za mało się chwalimy, przez kłótnie i spory wewnętrzne ustawiamy się w światowej drugiej lidze. Marketing i PR, na scenie krajowej opanowany przez polityków do perfekcji, na arenie międzynarodowej po prostu leży. Potem takie są tego efekty, że jesteśmy wrzucani do jednego worka z innymi krajami, a efekty kryzysu na Węgrzech odbijają się dramatycznie na naszej walucie i giełdzie. Na konferencji w Waszyngtonie będą reprezentowani tzw. regionalni liderzy – Turcja, czy Republika Południowej Afryki. Polska, która też mogłaby być postrzegana jako lider Europy Środkowo-Wschodniej, tej roli na razie na własne życzenie się nie podejmuje.
Zabawny artykuł. A sprawa jest banalnie prosta: bogaci Polacy nie inwestują w nieruchomości, bo wiedzą, dlaczego są bogaci. W tym roku ubędzie 150 tysięcy obywateli, a to dopiero początek
Połączone London Stock Exchange i Deutsche Börse będą największą grupą giełdową w Europie, mając w sumie wartość kapitałową w okolicach 8 milionów dolarów. Największe na świecie są nowojorskie giełdy NYSE i NASDAQ, przy czym ta druga ma "tylko" 2 biliony dolarów przewagi na UkTopCo, jak ma nazywać się nowy twór. ZOBACZ TEŻ: Z Polski do Niemiec taniej! Połączenie Krzyż - Gorzów Wielkopolski-Berlin wreszcie działa To nie pierwszy pomysł na łączenie europejskich giełd w konglomeraty. W 2000 roku powstało Euronext, fuzja parkietów w Paryżu, Amsterdamie, Lizbonie i Brukseli, a trzy lata później giełdy skandynawskie i bałtyckie połączyły się w OMX. Niecała dekadę temu ta pierwsza połączyła sie ze słynną giełdą z Wall Street, rok później OMX przejął drugi gigant z Nowego Jorku - NASDAQ. ZOBACZ TEŻ: Ta firma zawładnęła umysłami. Poznaj historię Apple Liczą wszystkie giełdy w Europie, zeszły rok był lepszy od 2014 o 1,7 procenta. Jednak największe giełdy - angielska LSE, Euronext, Deutsche Boerse, SIX Swiss i NASDAQ OMX urosły od kilku do kilkunastu procent. Duży spadek zaliczyły giełdy w Madrycie - ponad 12 procent i Stambule - az o 18, 5 procenta.
Polacy chowają swoje pieniądze przed inflacją, w … nieruchomościach Wysokie stopy procentowe sprawiają, że dzisiaj trudno jest dostać kredyt w banku na zakup mieszkania. W tym samym czasie rośnie jednak liczba transakcji zakupu mieszkań za gotówkę. Policja ostrzega, by mieszkania zamykać na klucz. Okradają nas, bo często jesteśmy beztroscy. Policja ostrzega, by nie ułatwiać złodziejom pracy. - Pozbądźmy się nawyków, takich jak trzymanie klucza pod wycieraczką, na parapecie czy pod doniczką z kwiatami - apeluje Robert Kozak z tarnowskiej policji. - Nawet gdy z domu wychodzimy na krótko, do budynków gospodarczych, sąsiada czy sklepu, zamykajmy drzwi, a klucz bierzmy z sobą. Złodziej potrzebuje tylko chwili, w której my możemy stracić cenne rzeczy, i zawsze znajdzie miejsce, gdzie trzymamy pieniądze czy biżuterię . Jak wynika z obserwacji funkcjonariuszy, do kradzieży często dochodzi z naszej beztroski i ufności. - Nie myślmy kategoriami, że jak nas nie okradziono przez 20 lat, to nas to nadal będzie omijać - mówi Kozak. Takie niemiłe zdarzenie spotkało jedną z rodzin ze Świebodzina. Nieustalony jeszcze przez policję sprawca, dostał się do domu posługując się kluczem, który znalazł zostawiony pod doniczką z kwiatami. Skradł gotówkę oraz trzy złote pierścionki i obrączkę, wszystko o łącznej wartości 650 zł. Prawdopodobnie obserwował domowników i wykorzystał moment, gdy ci wyszli z domu i bezwiednie położyli klucz w stałym przykra niespodzianka może spotkać jeszcze nie jedną osobę. Trzymanie kluczy na parapecie czy pod doniczką to typowe zachowanie. W ten sposób klucze zostawia się dla inych domowników. - Tak robi moja babcia i wszystkie jej sąsiadki. Chowają klucze pod progiem, na parapecie lub pod kamieniem - mówi mieszkanka Zgłobic. - Młodsze pokolenie raczej klucze nosi z sobą, choć i mnie się zdarza, gdy na chwilę "wylecę" do sąsiadki, nie zamykać domu - przyznaje kobieta i dodaje, że na wsiach zdarza się nawet, że klucz zostawia się w zamku, po jego przekręceniu, gdy z domu wychodzi się tylko na chwilę. Zamknięte drzwi mają być sygnałem dla sąsiadów i znajomych, że w domu nie ma nikogo, ale także, że gospodarze są niedaleko. Z takiej informacji może jednak skorzystać nie tylko rodzina, ale i rabusie. W Tarnowie zdarzają się kradzieże na "klamkę". Złodzieje wchodzą do bloku i przechodzą wzdłuż korytarza, łapiąc za klamkę. Gdy trafią na nie zamknięte na klucz drzwi, biorą to, co leży w przedpokoju. Najczęściej znajdują tam torebki, portfele i ubrania. Gdy w mieszkaniu zastaną kogoś, mówią po prostu: "Przepraszam, pomyliłem drzwi" i idą dalej, licząc na łut w Świebodzinie policja kwalifikuje jako kradzież z włamaniem, pomimo że złodziej otworzył dom oryginalnym kluczem. Odbyło się to jednak bez zgody właściciela. Żeby jednak postawić włamywaczowi zarzuty, trzeba go złapać. Takie kradzieże, dokonane po cichu i bez świadków, są najtrudniejsze do wykrycia. Notowania funduszy obligacji powinny się wypłaszczyć, a w drugiej połowie 2022 r. może być znów dobry moment, żeby kupować fundusze obligacji. Niniejsza rozmowa jest wycinkiem podcastu, w którym Michał Krajczewski opowiadał o prognozach inwestycyjnych na 2022 r. Cały podcast jest do posłuchania pod tym linkiem. ›7 wspaniałych miejsc na ukrycie kasy w 11:00Michal Zacharzewski/SXCPieniędzy nie powinniśmy trzymać w przysłowiowej skarpecie, lecz na bankowym koncie, lokacie, funduszu, ewentualnie obracać nimi na Forexie. Jeśli jednak masz naturę ciułacza i chcesz mieć w domu przynajmniej częściowy zapas gotówki pod ręką, musisz zadbać o odpowiednie miejsce na schowanie pieniędzy, tak aby w razie włamania, złodzieje nie pozbawili cię mienia. Miejsca mogą też przydać się na ukrycie biżuterii na czas wyjazdu wakacyjnego. Oto kilka pomysłów na to, gdzie można ukryć pieniądze w nie powinniśmy trzymać w przysłowiowej skarpecie, lecz na bankowym koncie, lokacie, funduszu, ewentualnie obracać nimi na Forexie. Jeśli jednak masz naturę ciułacza i chcesz mieć w domu przynajmniej częściowy zapas gotówki pod ręką, musisz zadbać o odpowiednie miejsce na schowanie pieniędzy, tak aby w razie włamania, złodzieje nie pozbawili cię mienia. Miejsca mogą też przydać się na ukrycie biżuterii na czas wyjazdu wakacyjnego. Oto kilka pomysłów na to, gdzie można ukryć pieniądze w zamrażalnikuPieniądze do zamrażalnika wkładamy zawinięte w worek i w folię aluminiową. Dla niepoznaki, dopychamy do opakowania kilka zwiniętych papierów, aby pakunek mógł uchodzić za porcję zamrożonych sznycli. Na wierzchu możemy nakleić nalepkę - sznycle wołowe od babci. Większość złodziei nie zaglądnie do zamrażalnika, a już na pewno żaden nie będzie odwijał z folii antyramie obrazkaJeśli masz obrazy na ścianach dobrym pomysłem jest upchanie dużych nominałów pojedynczo, między obrazkiem a obwolutą w antyramie. Złodzieje wprawdzie zdejmują obrazy ze ścian, ale najczęściej spodziewają się pieniędzy ukrytych na spodniej stornie obrazu, nie pianinem bądź ciężką szafąJeśli z ukrytych pieniędzy nie korzystasz zbyt często dobrym pomysłem jest włożenie ich pod super ciężki przedmiot w mieszkaniu. Złodzieje nie będą skorzy do przesuwania mebli i podejrzewania że to właśnie pod nimi ukryłeś puszki z zupąSłyszeliście o złodzieju, który otwierałby w mieszkaniu ofiary puszki? No właśnie. Aby zrobić supertajną skrytkę wystarczy otworzyć puszkę od spodu otwieraczem do konserw, opróżnić z wkładu (przy okazji zrobić sałatkę, jeśli była to puszka groszku czy kukurydzy). Włożyć do puszki banknoty zawinięte w folię i delikatnie zagiąć dół puszki, który można nawet przykleić aby nie odpadał. Teraz puszkę odkładamy do szafki z innymi puszkami. Szanse na to, że złodziej będzie podnosił i sprawdzał każdą konserwę w naszej szafce są doniczcePieniądze (znów zawinięte w folię) można zakopać w doniczce z kwiatkiem. Tu pamiętajmy jednak o tym, że opakowanie musi być maksymalnie szczelne - roślinkę trzeba przecież podlewać. I lepiej aby folia nie była wydrążonej książceTen sposób jest najbardziej ryzykowny. Pieniądze wkładamy do ?sztucznej książki\ czyli po prostu książki z wyciętym w stronicach ?pojemnikiem. Opcja w miarę bezpieczna jeśli masz w domu przynajmniej 500 książek. Przy 10 można mieć pewność, że złodziej sprawdzi je dziecięcej zabawce w pokoju dzieckaDzieci mają zabawek sporo. Mają też bałagan. A czego nie mają dzieci? Pieniędzy! Złodzieje najczęściej omijają pokoje dziecięce, lub przeszukują je ?po łebkach\ zakładając, że kolii z brylantem mama by dziecku do zabawy nie wakacji i rozważcie Forex zamiast skarpety! PN6r.
  • 134fy6g9ys.pages.dev/395
  • 134fy6g9ys.pages.dev/171
  • 134fy6g9ys.pages.dev/355
  • 134fy6g9ys.pages.dev/257
  • 134fy6g9ys.pages.dev/311
  • 134fy6g9ys.pages.dev/370
  • 134fy6g9ys.pages.dev/82
  • 134fy6g9ys.pages.dev/3
  • 134fy6g9ys.pages.dev/107
  • gdzie polacy chowają pieniądze w domu