Maksymalna głębokość łowiska wynosi ok. 7 m. Przeważają miejsca 3–4-metrowe. Zbiornik jest trudny technicznie. Z białorybu możemy liczyć na leszcze i karpie, choć nie są to ryby łatwe do złowienia. Można też trafić pięknego jazia. W ostatnich latach Lubianka stała się łowiskiem sumów. Wędkarze łowią je z gruntu na

Grupowa wyprawa wędkarska na ryby do Szwecji! Zapraszamy Was na ekskluzywną wyprawę specjalną, którą będziemy organizowali raz na 2-3 lata. Jest to jedna z najciekawszych wypraw wędkarskich, jakie organizujemy w Europie. Głównym celem wyprawy będą dzikie pstrągi potokowe oraz dzikie palie arktyczne, które będziemy łowili w jeziorach w samym środku Gór Skandynawskich w szwedzkiej Laponii. Docelowym miejscem jest bardzo dziki teren, gdzie dotarcie możliwe jest wyłącznie helikopterem! Wyprawa wędkarska jest realizowana w formie ekskluzywnej wyprawy studyjnej wyłącznie dla 4 osób. Będziecie naszymi pierwszymi Gośćmi z Polski, którzy będą łowili na tych łowiskach. W wyprawie weźmie udział dwóch ekspertów z naszej firmy – Sebastian Kalkowski (przewodnik wędkarski) oraz Michał Szewczuk (odpowiedzialny za przebieg wyprawy). Duża ilość całkowicie dzikich ryb w łowisku i piękne okazy powodują, że nie możemy doczekać się tej wyprawy! Zapraszamy do zapoznania się z ofertą wyprawy w rejon Kiruna w Laponii w Szwecji. Termin wyprawy: z Polski planowany jest w dniu Powrót do Polski po wybraliśmy ze względu na najlepszy okres na łowienie palii arktycznych oraz pstrągów potokowych na tym łowisku. To optymalny termin. Ilość uczestników: 4 osoby. Kilka informacji na początek:– w bazie jest zakwaterowanie w domku 6 osobowym z aneksem kuchennym, łazienką i ubikacją oraz sauną.– do dyspozycji mamy 1 łódź wiosłową, którą będziemy wykorzystywali od czasu do czasu podczas łowienia na jednym z jezior.– w cenie jest transport helikopterem do bazy oraz na łowiska.– w cenie jest transport z Polski naszym samochodem Vivaro Long.– w cenie jest przeprawa promowa.– cena uwzględnia także obowiązkowe ubezpieczenie NNW i KL, obowiązkową składkę na Turystyczny Fundusz Gwarancyjny oraz obowiązkową składkę na Turystyczny Fundusz Pomocowy Szwecja – Laponia – Rejon KirunaKoszt wyprawy przy 4 osobach: 7850 zł od cenie:– 8 dni na miejscu.– 6 dni łowienia.– 2 przewodników/ekspertów z naszej firmy.– zakwaterowanie w domku 6 osobowym z sauną (7 noclegów).– łódź wiosłowa.– transport helikopterem do miejsca zakwaterowania oraz na łowiska.– transport z Polski do Szwecji i z powrotem.– przeprawa promowa z kabinami w dwie strony.– paliwo do samochodu.– licencje wędkarskie.– pościel i ręczniki.– sprzątanie końcowe.– ubezpieczenie NNW i KL.– obowiązkowa składka na Turystyczny Fundusz Gwarancyjny.– obowiązkowa składka na Turystyczny Fundusz Pomocowy. Nie wliczone w cenę:– wyżywienie.– sprzęt wędkarski i przynęty.– alkohol. Ewentualnie płatne dodatkowo (DODATKOWE OPCJE):– miejscowy przewodnik wędkarski na 1 dzień. Zastanowimy się nad wynajęciem przewodnika na 1 dzień wraz z uczestnikami wyprawy. Płatności za 30% wpłacana w ciągu 7 dni, po dokonaniu kwota płatna na około 60 dni przed terminem wyprawy. ZAPRASZAMY! Informacje i rezerwacje: sebastian@ lub tel. +48 786 874 825. Zapraszamy na wyprawy wędkarskie na ryby do Szwecji!

Witaj!Dzisiaj nie na ryby. Dzisiaj na grzyby do lasu! Chcesz się zrelaksować po długim, ciężkim dniu w szkole/pracy? Zapraszam w podróż do lasuMiłego o

Nadszedł czas długo oczekiwanej wyprawy. Tym razem wybór padł na jezioro zlokalizowane w œśrodkowej częœci Szwecji. Podróż była męcząca – 2 dni drogi. Opłaciło się jednak. Zbiornik typowo sandaczowy. Łowiliśmy na głębokoœci 10m. Brały przede wszystkim sandaczyki do 40cm (a było ich tam mnóstwo), ale na tych „króciakach” żerowały szczupacze „mamuśœki”. W Szwecji byliśmy 7 dni i w tym czasie padło metrówek aż 8szt, do tego emocjonujące hole takich „90” a złowiliœśmy tak około 10szt. „70 i 80” – kilkanaœście. Mniejsze szczupaki prawie się nie zdarzały tak jak i duże sandacze, które ciągle jeszcze przebywały na tarliskach. Ekipa zapowiedziała powrót jesienią na ten zbiornik. Czekam więc z niecierpliwoœścią na wyniki. Krzysiek Materiał wideo z wyprawy do Szwecji na szczupaki
NA RYBY SZWECJA: najświeższe informacje, zdjęcia, video o NA RYBY SZWECJA; Śledź w domu - lekarz niepotrzebny. Opowieść o królu ostatków Busem na ryby do Szwecji czy może być lepiej? Szwecja to aktualnie jeden z najmodniejszych, atrakcyjniejszych kierunków na mapie Europy. Zachęca gości oraz turystów nie tylko swoją oryginalną zabudową, kolorowymi, uroczymi domkami czy pięknymi, śnieżnymi zimami. Wyglądającymi jak z obrazka, lecz także wielkim, niezliczonym dostępem do wód i jezior. W związku z powyższym Szwecja jest rajem dla wędkarzy. Szczupaki w Szwecji Wędkarzem zostaje się tylko w przypadku wielkiego charakteru, siły i cierpliwości, bowiem tylko te cechy są w stanie sprostować wielogodzinnym wyczekiwaniom nad taflą wody na upragnioną, wymarzoną rybę. Wędkarzom nie przeszkadzają warunki atmosferyczne, takie jak śnieg, deszcz, wiatr czy upał. To właśnie oni godzinami siedzą i z niezwykłą cierpliwością i precyzją oczekują na swój połów, by móc wrócić do domu i pochwalić się rodzinie, żonie czy kobiecie swoją zdobyczą. Wędkowanie w Szwecji W wędkowaniu jest jakiś pierwiastek pierwotnego mężczyzny, jego instynktu czy prawdziwej natury, dzięki której może zapewnić byt rodzinie, choćby w postaci własnoręcznie złowionej ryby. Niewątpliwie, wędkarstwo jest pasją na całe życie i wspaniałym sposobem spędzania wolnego czasu. Wróćmy jednak do Szwecji. To właśnie tu wędkarze z całego świata, pasjonaci i prawdziwi zapaleńcy przyjeżdżają, by spełnić swoje największe marzenie- łowić ryby w tych najpiękniejszych, najczystszych wodach szwedzkich. Ryby Szwecja ma bardzo podobne do tych, występujących w Polsce- najczęściej są to pstrągi, łososie, szczupaki, okonie czy sandacze. Jednak nie o gatunek ryby tutaj chodzi, ale o czystość jej wód oraz smak ryb złowionych na szwedzkich nabrzeżach. To właśnie ich smak i zapach nie pozwala wędkarzom z różnych zakątków świata o sobie zapomnieć i jak zapewniają wędkarze wracają co jakiś czas do swojej ulubionej Szwecji. Piękne są bowiem godziny spędzone na czystym, świeżym powietrzu, na wypatrywaniu w przezroczystej tafli wody oznak życia czy ruszającego się wreszcie haczyka na końcu swojej wędki. Wędkarstwo w Szwecji jest niczym sport narodowy, tu każdy wędkuje. Dzieci od młodzieńczych lat są zabierani przez swoich rodziców, dziadków na połowy w ich ulubione miejsca i przekazują potem tę pasję następnie swoim już dzieciom, tworząc całe klany rodzin, które kochają wędkarstwo. Ewidentnie korzyści płyną także dla zdrowia Szwedów, bowiem spożywając ryby, złowione w tak czystych wodach, pozbawione rtęci czy innych sztucznych dodatków, a przy okazji spędzając godziny na świeżym powietrzu zapewniają sobie długie i zdrowe życie. Szwecja na ryby !!! Wędkarstwo w Szwecji jest zatem nie tylko sposobem na spędzanie wolnego czasu dla samych Szwedów, ale dla ludzi z całej Europy, szacuje się bowiem, że na połowy do tego kraju przyjeżdża co roku kilkaset tysięcy ludzi, a z roku na rok ich suma się zwiększa. Reasumując, Szwecja łączy się z wędkarstwem w niepodważalny sposób. Należy tylko pamiętać, żeby nie zepsuć tej dzikiej, dziewiczej natury i przyrody Szwecji. Istnieje bowiem ryzyko, że tak wielka ilość turystów, odwiedzających jeziora i rzeki szwedzkie, może doprowadzić do katastrofy, gdyż nikt nie potrafi tak niszczyć natury jak człowiek. Bus do Szwecji
Coraz popularniejsze wśród wędkarzy z regionu są wyprawy na połowy do Skandynawii.Szczecinianin Piotr Sapkowski od kilkunastu lat jeździ wędkować do Norwegii. Jak mówi, wystarczy zarzucić wędkę i już bierze, ale nie o to chodzi w wędkowaniu tysiące kilometrów stąd. A więc o co? Opowiada nam w rozmowie
Czekając na wiatr – relacja Macieja Rogowieckiego Zaledwie 10 godzin wygodnej podróży promem Stena Line dzieli nas od szwedzkiego wybrzeża. Odległość niewielka, ale porównując wędkarskie możliwości jakie daje Polska i Szwecja to są to istne lata świetlne. Po krótkim rejsie przez Bałtyk trafiamy bowiem do wędkarskiego raju, gdzie ryb jest dużo a wędkarzy niewielu. Proporcja niestety odwrotnie proporcjonalna niż u nas. Hurra! Wreszcie możemy! W nowej, brutalnie poprzestawianej przez koronawirusa rzeczywistości, nasz jesienny wyjazd do Szwecji jawił się jak coś zupełnie wyjątkowego, coś, czego po prostu nie mogliśmy się doczekać. Choć każdy z nas był już tam na rybach wielokrotnie to tym razem czuliśmy podniecenie i radość jakbyśmy jechali na szkiery po raz pierwszy w życiu. Wszystkiemu winna oczywiście pandemia, która zrewidowała nasze plany po swojemu i sprawiła, że każdy zaczął patrzeć na życie chyba w trochę inny sposób. Jakby uważniej, bardziej powoli, a przede wszystkim z wdzięcznością za proste, niby zwyczajne rzeczy które tak rzadko na co dzień doceniamy. Pierwotnie wyprawę mieliśmy zaplanowaną jak to zwykle na wiosnę, ale zamknięte granice spaliły ten plan na panewce. Przełożyliśmy więc wszystko na pierwszy tydzień października i oto szczęśliwi płynęliśmy wygodnym promem do Karlskrony. Na pokładzie spotykamy wielu innych wędkarzy, rozmawiamy oczywiście o rybach, pewni siebie snujemy plany na najbliższe dni… Wszyscy cieszą się z wyjątkowo ciepłej jak na październik temperatury. Ktoś zauważa i rzuca, że „Bałtyk jak lustro” i że to „dziwne jak na tą porę roku”. Wtedy jeszcze nie wiemy, że ta wyjątkowa pogoda odbije nam się niebawem wędkarską czkawką. Złe dobrego początki Do Torhamn docieramy wcześnie, to zaledwie 30 km od promowej przystani. Ja jestem tutaj już trzeci raz, ale dla kolegów to będzie szkierowy debiut. Są zniecierpliwieni, wyposzczeni polskim bezrybiem i chcą niemal natychmiast wyruszać na spotkanie z przygodą. Rozpakowujemy więc szybko graty, jemy na szybko byle co i zanim się obejrzę już jesteśmy w porcie gotowi do wypłynięcia. Dzielimy się na dwie 2-osobowe łodzie i obieramy kurs na ciąg kamienistych, płytkich raf oddalonych o kilka kilometrów od przystani. To trudny do poruszania się, bardzo płytki obszar gdzie olbrzymie podwodne głazy porastają wielkie połacie morszczynów. Miejsce znam doskonale ze swoich wcześniejszych pobytów w Torhamn i płyniemy jak po swoje. Pogoda jest piękna, przemyka mi przez myśl, że „aż za dobra” – na niebieskim niebie pojedyncze chmurki, lekko ponad 20 C i totalne lustro na wodzie, jej powierzchni nie marszczy nawet najmniejsza falka. Rzadki komfort w tej okolicy, która normalnie słynie z dość silnych, stale wiejących wiatrów. Szczególnie w październiku! Ostrożnie wpływamy na podwodne kamienisko i rozdzielamy się aby sprawdzić jego jak największy obszar. Paweł z Marcinem płyną na południowy kraniec położony bliżej otwartego morza, a ja z Grześkiem rozpoczynamy obławianie północnej strony. W wodzie na początek ląduję spore, 20-centymetrowe gumy bez żadnego obciążenia, zbrojone na samą wkrętkę. Idą w pół wody nad morszczynami i są w Torhamn zabójczo skuteczne. Uwielbiam właśnie w ten sposób łowić – staję na podwyższonej rufie łodzi, rzucam w kamienie i obserwuję przemieszczającą się w czyściuteńkiej wodzie przynętę. Brania następują zazwyczaj w pierwszej fazie prowadzanie, 3-4 metry po tym, jak guma wpadnie do wody. Czasami jest to jedynie szybki błysk ryby pod powierzchnią połączony z mocnym szarpnięciem, a czasami widowiskowe, duże zebranie gumy połączone z efektowną eksplozją wody na morskiej tafli. Mija jednak dobre 40 minut i nie notujemy żadnego brania, nawet najdelikatniejszego. Dziwne, bo znam to miejsce dobrze i wiem z całą pewnością, że szczupaki tu są. Może przynęty nie takie? Wstępuje w nas nowe nadzieja i w ruch idą jerki i zapomniana klasyka, czyli wszelkiej odmiany wahadła na zmianę z obrotówkami. Dalej nic. Przenosimy się więc na głębszy, 3 -metrowy blat pomiędzy rafami w całości porośnięty moczarką. Blat jest duży, ma ze 2 km długości i jest idealny do obławiania w dryfie. Jednak teraz powietrze ani drgnie i co kilkanaście rzutów przestawiamy się na dziobowym elektryku. Wciąż bez kontaktu. Dzwonię do chłopaków na drugiej łodzi i przekazują mi równie hiobowe wieści. Nic nie złowili, nie mieli najmniejszego skubnięcia, odprowadzenia. Studnia totalna. Sprawdzamy z Grześkiem jeszcze kilka pewnych zazwyczaj miejscówek, a pod sam wieczór decydujemy odwiedzić metę, od której rozpoczęliśmy dzień. Rzucamy już totalnie zrezygnowani, bez nadziei na jakiś wynik. Niespodziewanie Grzesiek notuje delikatne branie i wyjmuje ledwo wymiarowego „pistoleta” zapiętego za samą skórkę. Po chwili ma następnego z tego samego miejsca, a w kolejnym rzucie 90-centrymetrowa, szeroka ryba odprowadza mu gumę do łodzi. A więc są! Są, tylko nie biorą. Mobilizujemy się i znów zaczynamy przykładać do rzucania. Doławiamy jeszcze 3 niewielkie ryby, po czym brania kończą się jak nożem uciął. Próbujemy jeszcze pół godziny ale nic to nie daje. Na przystani gorączkowe rozmowy z kolegami – jak u was, na co, gdzie? Okazuje się, że nasi towarzysze zaliczyli kompletną klapę – mieli tylko 2 delikatne skubnięcia i na tym koniec. Trudno mi w to wszystko uwierzyć, znam przecież doskonale to łowisko i wiem, że złowienie tutaj 7-8 przyzwoitych szczupaków dziennie na osobę to zwyczajny standard. Jak jednak w takim momencie wytłumaczyć to kolegom? 3…2…1 i łowimy! Mam swoją teorię dotyczącą mizernych brań, ale dla pewności dzwonię wieczorem do Magnussa – profesjonalnego przewodnika wędkarskiego w Blekinge i dobrego znajomego, z którym parę razy wędkowałem. Potwierdza on moje przypuszczenia już po minucie rozmowy – ryby nie biorą ponieważ nie wieje. Zdaniem szwedzkiego kolegi taka sytuacja potrwa jeszcze co najmniej 48 godzin, bo prognozowana jest iście letnia, bezwietrzna i przepełniona słońcem pogoda. To zła informacja biorąc pod uwagę, że do Torhamn przyjechaliśmy tylko na tydzień. Trzy dni bez wiatru oznaczałoby, że zmarnujemy połowę pobytu. Dobre wieści są takie, że zwykle szczupaki uaktywniają się bardzo mocno po takiej bezwietrznej „kaszance” i znakomicie żerują przez kilka następnych dni. Przekazuję te informacje kolegom, dzielimy okolicę na sektory i umawiamy się, że będziemy codziennie sprawdzać nowy rejon łowiska. Widać, że są trochę podłamani sytuacją, ale ciepła kolacja i szklaneczka czegoś mocniejszego poprawia zespołowe morale. Jedyne, co musimy zrobić, to uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wiatr. Ja sam jestem jednak w środku pełen obaw. Wiem, że szczupaki dobrze reagują tu na falę i jak powieje to połowimy. Wiem jednak także, że nad morzem często po takiej kilkudniowej ciszy przychodzi nie zefirek, ale mocne wietrzysko prujące z prędkością 15-20 m/s. Nie ma najmniejszych szans, aby w taką pogodę tu wypłynąć. Jest zbyt niebezpiecznie, nawet, gdy ma się do dyspozycji szybkie i dzielne łodzie jak nasze. Przychodzi 4 dzień w Torhamn. Według prognozy to właśnie dziś miała nastąpić gwałtowna zmiana. I rzeczywiście – jeszcze zaspany wyglądam na werandę i widzę na niej wielkie krople deszczu. Na wodzie w porcie tworzy się wyraźna fala, a po niebie gonią ciężkie, szare chmury. Patrzymy w komputer na pogodę i decydujemy się na niemal natychmiastowe wypłynięcie. Już przywiewa 6 m/s a w południe ma być dwa razy tyle! Mamy też jednak trochę szczęścia – wieje idealnie ze wschodu. Co prawda to najgorszy kierunek wiatru jeśli chodzi tu o ryby, ale najlepszy jeśli chodzi o komfort pływania. Przed pełnomorską falą będziemy bowiem osłonięci przez dużą, kilkukilometrową wyspę. Zaczynamy blisko, właściwie tuż przy przystani na stokach dwóch kamiennych wysepek. Ja jeszcze wybieram przynętę z pudełka, a Grzesiek krzyczy „siedzi!”. Sekundy potem słyszę głośne „jest!” z łodzi Pawła i Marcina, oddalonej od nas o kilkanaście metrów. Drżącymi łapami posyłam zestaw uzbrojony w srebrnego 15-centymetrowego Relaxa na skraj morszczynów i także mam branie. Ale jakie! Po nieśmiałych lekkich skubnięciach, do których przyzwyczailiśmy się przez ostatnie trzy dni, nie został nawet ślad. Brania są potężne, zachłanne, widać, że ryby są na wielkim żarciu. Pływamy od wyspy do wyspy i z każdego miejsca zdejmujemy po kilka szczupaków od 60 do 90 cm! Tak samo jest na porośniętych roślinnością blatach. Esoxy walą mocno i w każdy rodzaj przynęty. Są grube, piekielnie silne i ślicznie wybarwione w złotozielonym odcieniu. Cieszymy się jak małe dzieci. W niepamięć poszły niedawne trudy i rozczarowanie. Nikomu nie straszny też lejący na głowę deszcz i porywisty wiatr. Teraz jest nasz moment, odkuwamy się i liczy się tylko ta chwila! Wieczorem, już na przystani, wszyscy szczęśliwi. U Pawła i Marcina na pokładzie wylądowało 30 ryb, u mnie i Grześka prawie 40. Wspaniały dzień, na który warto było czekać. Kolacja przeciąga się do nocy, są żarty, śmiechy, toasty a w koszu na śmieci lądują kolejne puste butelki po winie….Chwilo trwaj! Od czwartku do soboty sytuacja się stabilizuje, a wiatr wciąż dmucha ze wschodu. Ryby biorą nieźle, ale już bez takiego wariactwa jak w pierwszy dzień po zmianie pogody. Nie mamy jednak najmniejszych powodów do narzekań. Średnio, na pokład łodzi „wjeżdża” codziennie 15-20 ryb co uznajemy za przyzwoity wynik. Jest sporo 80-tek, kilka szczupaków przekracza 90 centymetrów. W bardzo płytkiej, trzcinowej zatoce nie przekraczającej 0,5 m głębokości namierzamy kilka ponadmetrowych ryb. Niestety tym razem to one mają więcej szczęścia. Paweł traci swoją „mamuśkę” przy podbieraniu, mi z kolej olbrzymi szczupak wychodzi do jerka tuż przy burcie łodzi, ale nie trafia w poruszającą się zakosami przynętę. Drugi raz nie udaje mi się go skusić do ataku. Nie martwię się tym jednak, takie jest wędkarstwo. A poza tym zarezerwowaliśmy sobie już przyjazd to Torhamn w następnym sezonie! Maciek Rogowiecki
Latem pojechaliśmy na wypad na ryby do północnej Szwecji. Wspaniałe szczupaki, masa okoni, zapierające dech w piersiach widoki. Spinning w Szwecji w poszukiw
Jezioro Boren – pakiety. Wyprawy wędkarskie na ryby do Szwecji na słynne Jezioro Boren. Jest to jezioro wielkich możliwości. Jezioro słynie z bardzo dużej populacji dużych szczupaków. Boren to jezioro, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Czy jest wśród nas ktoś, kto nie słyszał niesamowitych opowieści o ogromnych
xOobaQ.
  • 134fy6g9ys.pages.dev/282
  • 134fy6g9ys.pages.dev/64
  • 134fy6g9ys.pages.dev/327
  • 134fy6g9ys.pages.dev/308
  • 134fy6g9ys.pages.dev/342
  • 134fy6g9ys.pages.dev/1
  • 134fy6g9ys.pages.dev/53
  • 134fy6g9ys.pages.dev/36
  • 134fy6g9ys.pages.dev/51
  • wyprawa na ryby do szwecji